Praca fotoreportera w czasie Strajków Kobiet

fot. Jaap Arriens

 

Oblicza fotografii zmieniały się w miarę upływu lat. Przez długi okres w historii było to jedno z najważniejszych medium pomagających opowiadać o świecie i ukazując problemy lokalne na szerszą skalę. Przed erą internetu, a wcześniej i telewizji często był to jedyny sposób, by dokumentować wydarzenia i wpisywać je na karty historii. Do dzisiaj zresztą – a może w obecnych czasach przede wszystkim – zdjęcia są tym, po co sięgamy najchętniej, gdy chcemy zaczerpnąć informacji. Często obrazy mają o wiele większą siłę rażenia aniżeli słowa – nie tylko potrafią oddać ogrom emocji, ale też w ułamku sekundy przekazać całą prawdę o danej sytuacji, którą dokumentują

 

Fotografie powstają wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Gdy na świecie wybuchają wojny, prowadzone są konfliktu zbrojne, ludzie wychodzą na ulice – w sercu wydarzeń zawsze znajdują się fotoreporterzy. Nie inaczej dzieje się obecnie, gdy w Polsce trwają Protesty Kobiet. To masowe strajki, które trwają nieprzerwanie od końca października bieżącego roku po tym, jak 22.10.2020 roku Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, który orzekł, że możliwość dokonania aborcji z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodna z konstytucją. To ograniczenie wolności i odebranie kobietom decydowania o swoim życiu i zdrowiu sprawiło, że setki tysięcy Polek i Polaków wyszło na ulice, by głośno i wyraźnie swój sprzeciw wobec decyzji rządu.

 

 fot. Wojtek Koziara

 

W czasie protestów powstało wiele świetnych fotoreportaży i działań oddolnych. Doszło też do paru fatalnych w skutkach sytuacji. Zdjęcia na bieżąco udostępniali na swoich mediach społecznościowych fotografowie tacy jak Kacper Kosiński, ukazujący wszystko bardzo realistycznie i czasami aż zbyt dosłownie, Jaap Arriens, któremu udało się zrobić najbardziej znane zdjęcie z marszów – kobiety rozebranej od pasa w górę, stojącej na dachu samochodu z odpaloną racą. Wojtek Koziara zrobił zdjęcie typowe dla wielu tego typu wystąpień społecznych – samotnej kobiety stojącej twarzą w twarz z kilkunastoma uzbrojonymi policjantami.

 

fot. Kacper Kosiński

 

Zresztą, ta ostatnia instytucja nie okazała się być łaskawa dla protestujących i 23 listopada zatrzymała fotoreporterkę agenci RATS mimo tego, że ta pokazała swoją przepustkę prasową. Wzburzyło to falę oburzenia nie tylko wśród uczestników marszów, ale też wśród dziennikarzy, przekonujących, że nie może być tak, że będą bali się przychodzić do pracy i nie wykonają jej przez to sumiennie.
Takich skandalicznych wydarzeń w ostatnim czasie było więcej. Tomasz Gutry został postrzelony przez policję w momencie, w którym dokumentował starcia policji z narodowcami w czasie Marszu Niepodległości. Ta użyła broni z gumowymi kulami, z których jedna utkwiła w twarzy dziennikarza.

 

Te sytuacje pokazują, że zawód fotoreportera nie bywa ani łatwy, ani przyjemny. Cena za autentyczność i rzetelne wykonanie swojej pracy bywa wysoka, ale bez tego nie byłoby możliwości dotarcia do serca wydarzeń. Dla wielu takie dokumentacje są jedyną możliwością bycia blisko tego typu działań. Dobrze więc, że są ludzie, którzy pomimo wszystko nie rezygnują ze swojego zawodu i swoimi ujęciami zapisują kolejne karty historii.